Z cyklu: historie niesamowite
Wielkanocny zajączek
Czyli
Dywagacje na temat układów społecznych
- Żył dawno temu mały zajączek;
Nie miał on nóżek i nie miał rączek,
Dlatego... biedny to był zajączek.
Widziałem kiedyś, jak w bólach wlókł
Swe jaja, zajączek bez rąk i nóg. - - Jakże mam dać się poświęcić mym jajkom?
- Droga do grodu nie będzie bajką.
- Pomiędzy grodem, a mną przecież rzeczka,
- Jakże mam całe... donieść jajeczka?-
Przywlókł się biedak nad rzeczkę i duma... - - Może o transport poprosić by suma?
- Do mostu droga zbyt jest daleką,
- A ja przecież jestem zajączkiem kaleką.
- Czy ktoś się nade mną dzisiaj zlituje?
- Jajkami przez wodę nie przewiosłuję!-
Patrzy i oczkom własnym nie wierzy,
Już ząbki w radosnym uśmiechu szczerzy; - Tuż obok dorodny pasie się byczek!
- - Byczku! Dla ciebie rzeczka, strumyczek!
- Czy weźmiesz mnie, byczku, na drugi brzeg rzeczki?
- - Spieprzaj, łachudro, zrywam porzeczki!
- Chcę przyozdobić nimi swe jaja,
- By każda krowa dać mi zechciała...
- - Cóż- myśli zajączek- byczysko, to cham.
- I co teraz biedny począć ja mam?
Łzy krokodyle zajączek wylewa...
Już łez kałuża się wielka rozlewa.
Zalałby łzami wnet łączkę całą, - Przypadkiem kapnęły na mrówkę małą.
- Czego się mażesz, pierdoło saska? - W krzakach „przebiera” się jakaś laska,
- Przedstaw jaj sprawę, może wysłucha,
- Poczekaj chwileczkę! ...Właśnie się „ przebiera”.
- Zza krzaka wychodzi, poprawia mundurek,
Zajączek oniemiał...-Czerwony kapturek?-
- Co Ty tu robisz Kapturku kochany?
- Dorabiam troszeczkę, uciekłam od mamy.
Lasy wycięte, wilk w ziemi gnije,
Trzeba se radzić...Jakoś się żyje...
Nie mogę ci pomóc, klienci czekają.
Była wypłata - to lepiej dają.
Poszła. Zajączka dopada rozterka,
Może by nie iść? Na mrówkę zerka...
- Co? Nie pomogła? To stara dziwka! - Dobrze się znamy- sąsiadka z przeciwka.
- Rzeczka to przecież, a nie jakaś góra.
O, zobacz frajeże, tam idzie kura,
Wal pędem do niej, dobrze zagadaj,
I wnet śmiało kurę ową dosiadaj.
Na święta zawiezie ciebie do grodu,
Wszak nie uświadczysz tu samochodu.-
Zajączek się czepiał ząbkami trawy
I parł do przodu - dla dobra sprawy.
Dopadł do kury trochę zziajany:
- Kurko kochana, choć pogadamy.
Sprawa, kochanie, jest dosyć prosta;
Chcę byś do grodu mnie, miła, zaniosła.- - - A, owszem, zaniosę( tu zając zbaraniał).
- Nie będę dłużej bez kończyn ganiał?!
- Zaniosę, zaniosę, bo jestem w butach,
Lecz w drodze... będziesz udawał koguta.
Nie musisz na całe gardło swe piać,
Podziobiesz mnie tyle... na ile cię stać.-
Rad nie rad, zajączek zgodzić się musiał,
Ale nim zaczął, to się wysiusiał,
No bo wiadomo, gdy chce się siku,
Nie można spokojnie grzebać w kurniku.
I tak wespół z kurką zajączek wędrował,
Dziobał zawzięcie... dotrzymał słowa.
Kurka doniosła zajączka i jajka,
I na tym w zasadzie kończy się bajka.
Od tego czasu zajączek z kokoszką
Na wielkanocnym stoliku goszczą,
Nie kłócą się, czyje jajka malować;
Wolą chlać wódę i razem balować.
|